czwartek, 15 grudnia 2011

Do teatru i na bankiet

Kiedy jedna z muz w orszaku Apollina o imieniu Melpomena wzywa nas swym ciepłym głosem do oddania czci sztuce tragicznej, nie pozostaje nam nic innego jak tylko wybrać się do teatru, kupić bilet lub odebrać imiennie zatytułowane zaproszenie, pouczestniczyć w premierze i udać się na zasłużony bankiet takową premierę uświetniający. Warta uwagi teatralna premiera zdarza się kilka razy do roku więc z należytym szacunkiem trzeba się nieco wysilić aby modowy kaganek ponieść także i w te miejsca tak szczególnie ważne dla naszej kultury. Zwykle w czasie spektaklu widownia jest słabo oświetlona dlatego najodpowiedniejszym miejscem dla prezentacji naszej kreacji są bankiety popremierowe. No chyba, że trafimy na premierę Warlikowskiego lub Jarzyny, wtedy trzeba trzymać fason już od pierwszych chwil po przekroczeniu progu świątyni sztuki. Dobrze jest zaczerpnąć języka przed takową okazją i prześledzić drogę artystyczną autora wystawianej sztuki oraz dokonania wybitnego reżysera mierzącego się z tym dziełem, pomoże nam to dobrać odpowiednie elementy do premierowego zestawu odzieżowego. Nie jest to jednak wymóg konieczny. Jeśli nie mieliśmy czasu aby z życiorysami osobistości tych się zaznajomić w celu wybrania charakteru stroju to możemy skorzystać z zabiegu zwanego w kręgach artystyczno-modowych "klasycystyczno-modernistycznym przekładańcem". Zabieg taki pozwoli nam na wysmakowane połączenie elementów ortodoksyjnie eleganckich z częściami garderoby grającymi pierwsze role na najnowszych pokazach mistrzów sztuki tekstylnej.
W tym duchu przygotowałem prezentowany dziś przeze mnie zestaw. Bez względu na to, czy trafimy na premierę klasycznego repertuaru czy nieco bardziej współczesnej sztuki, możemy w takim zestawie czuć się wyjątkowo komfortowo i bezpiecznie a co najważniejsze modnie. Zacznę od góry. Jak się orientuje każda osoba do teatru chodząca, nie wypada udać się doń bez nakrycia głowy. Wybrałem angielski kapelusz Smith & Son z kunsztownie wyhaftowaną fluorescencyjną aplikacją i włoskimi sztucznymi kwiatami. Na szyi mam apaszkę w kolorze krwistej czerwieni, która podkreśla dodatkowo fakturę białej bluzeczki ze wzorem nawiązującym do scen ze spektaklu na podstawie książki "The Wind in the Willows". Sweterek Marks & Spencer wyszywany błyszczącymi grafitowymi kamieniami jest niezwykle modny a przy tym wygodnie można go zrzucić tuż po spektaklu w drodze do foyer na bankiet. Na dłoniach mam rękawiczki z delikatnej skóry w stylu samochodowym, męskie, klasyczne a przy tym bardzo praktyczne, szczególnie gdy nie zdążyliśmy się w sezonie zaszczepić przeciwko grypie. Skórzane spodnie upinane rzemieniem mówią dużo o naszej pozycji i otwartym nastawieniu do świata. Buty to klasyczne przewiewne mokasyny zakładane przeze mnie tylko na szczególne okazje. Zestaw ten świetnie prezentuje się zarówno w Teatrze Narodowym jak i Teatrze Rozmaitości.