poniedziałek, 25 kwietnia 2011

Dyngus

W czasach kiedy z okazji Dyngusa bito się wzajemnie po nogach witkami wierzbowymi, nikt nie słyszał jeszcze o profesji stylisty, choć tu i ówdzie przebąkiwano już o kreatorach mody lub wielkich projektantach. Mniej więcej w tym czasie, kiedy po naszych pięknych wsiach biegali za dziewkami równie piękni chłopcy, dzierżąc w swych mocarnych dłoniach mokre wierzbowe witki, w samym centrum ówczesnego świata cesarzowa Eugenia zamawiała pierwsze stroje Haute Couture w paryskiej pracowni mistrza Worth'a. Ma to o tyle istotne znaczenie dla świata mody, że w ślady monarchini ruszyły też inne panie chcące wejść w posiadanie jedynego, wyjątkowego i szytego tylko dla nich stroju. Narodziła się wtedy sztuka projektowania przez duże "SZ". Dziś niezmiernie rzadkim widokiem jest chłopiec z wiechciem gałązek biegnący za panną o rozwianych włosach, za to moda na wyjątkowe stroje tworzone w pojedynczych egzemplarzach pozostała. 
Dzisiejszy zestaw jest moim osobistym wkładem w dość hermetyczny świat Haute Couture. Tworząc ten zestaw zdecydowałem się na połączenie sztuki projektowania z polską tradycją świąteczną, dorzucając do tego szczyptę pragmatyzmu. Forma i materiał, z którego został wykonany kombinezon stoi w wyraźnej opozycji do tradycyjnej na podmiejskich osiedlach idei oblewania wodą w dużych ilościach. Folia stretch pozwala na idealne odwzorowanie najlepszych naszych walorów anatomicznych, jednocześnie przy dłuższym noszeniu zupełnie bezwysiłkowo pozbawia nas paru gramów tu i tam, w zależności od sposobu i tempa poruszania się (oczywiście najbardziej widoczne są rezultaty osiągane poprzez taniec w stretchu). Ważnym elementem, który zaledwie wyziera delikatnie spod kombinezonu jest zestaw majtki plus podkoszulek na ramiączkach, nabyty przeze mnie w H&M. Kolor niebieski i różowy nawiązuje w sposób bezpośredni do tradycji malowania jajek w celu ich późniejszego spożycia na kolorowo wraz z rodziną przy świątecznym stole. Dodatki w postaci bawełnianego szalu i skórzanego cylindra typu szapoklak, wyrażają tęsknotę za nieskażoną populizmem ideą projektowania strojów dla elit. Wiklinowy kosz, wyplatany na zamówienie jest prawdziwym hitem nadchodzącego sezonu letniego, a w moim zestawie pełni rolę swoistego bufora pomiędzy wyrafinowanym artyzmem Haute Couture a swojskim krajobrazem z drugiego planu.




sobota, 16 kwietnia 2011

Magia muzyki

Kiedy kropla potu spłynąwszy z czoła maksymalnie skoncentrowanego dejota dotyka wirującej powierzchni płyty winylowej, zgodnie z prawami fizyki rozpryskuje się w malusieńkie kropelki, tworząc coś na kształt magicznej mgiełki. Ci szczęśliwcy, którym udało się w tym czasie być najbliżej twórcy, zostają uświęceni w czasie tańca maleńką cząstką jego geniuszu. Dla dobrego didżeja wprawienie tłumu w ekstatyczny taniec jest wręcz powinnością, którą wypełnia całym sobą z prawdziwym oddaniem i niekłamaną przyjemnością zarazem. Można rzec, że jest to niepisane prawo, któremu hołduje jedynie establishment dzidżejskiego świata. Dzidżeje dzielą się na tych, którzy grają wszędzie i dla wszystkich oraz na tych, których wykony są zarezerwowane tylko dla wąskiego grona wybrańców na elitarnych imprezach. Jak dobrze wiecie, jestem skromnym człowiekiem, dlatego mało piszę o sobie, jednak w tym miejscu muszę się Wam przyznać, że od czasu do czasu nieliczni uprzywilejowani mają okazję oddawać się magii muzyki podczas moich ekskluzywnych setów dzidżejskich. 
Zaprezentuję Wam zestaw specjalnie przygotowany  na dzisiejszy wieczór. Jako, że dolna partia ciała dejota jest często słabo widoczna należy zwrócić szczególną uwagę na wyrazistość  elementów takich jak spodnie i buty. Mam na sobie spodnie z kolekcji Diesla Four Colors oraz skórzane buty od Vivienne Westwood stylizowane na kolorowe kalosze (bardzo ciekawe i rzadkie szalenie są to buty). Niemiłosiernie modna w środowisku dzidżejskim futrzana, czarna nerka jest bardzo praktyczna a jednocześnie stanowi w tym zestawie przeciwwagę dla gładkiej, lekko pikowanej bluzy z limitowanej kolekcji Husseina Chalayana. Słuchawki Spitfire nie dość, że całkiem poprawne dźwiękowo to jeszcze dostępne w kilku zestawach kolorystycznych, a przez to idealne jako dodatek do dzidżejskiego stroju. Trzymam w lewej ręce jedną z moich ulubionych zabawek czyli Korga ElectribeSX, który oczywiście nie jest elementem ubioru dejota, a jedynie jednym z wielu urządzeń nowoczesnego tworzenia elektryzujących brzmień.

 

Należę do ludzi wrażliwych i doceniam wyczucie stylu i właściwe podejście do aktualnych trendów u gwiazd polskiej sceny filmowo-telewizyjnej, dlatego zachwyciłem się ostatnią kreacją Pani Małgorzaty Kożuchowskiej i bez reszty pokochałem jej styl. Na załączonym zdjęciu na pierwszy plan wysuwają się (a raczej wyfruwają) srebrne motyle w ilości sztuk siedmiu co jest ewidentnym nawiązaniem do najnowszych inspiracji Kimberly Stewart i dowodzi, że Pani Kożuchowska (albo jej stylista) jest osobą bardzo mocno obeznaną w najświeższych trendach prosto ze Stanów Zjednoczonych. Czerwone buty na wysokiej czarnej szpilce w połączeniu z różowym wiązaniem są z kolei prawdziwym przebojem na brytyjskich salonach i założenie ich do tej zjawiskowej sukienki było prawdziwym strzałem w dziesiątkę. Brawo Pani Małgorzato!

Fot. Małgorzata Kożuchowska; www.akpa.pl

poniedziałek, 4 kwietnia 2011

Dance

Żadna inna profesja nie wypracowała tak jednolitego stylu ubierania się jak grupa ogólnie nazywana tancerzami. Wśród zawodów rozpoznawanych przez dzieci w wieku przedszkolnym po ubiorze, obok strażaka, policjanta, lekarza i maszynisty kolejowego znalazł się także tancerz. Charakterystyczne spodnie z radykalnie obniżonym krokiem, getry koniecznie podwinięte niesymetrycznie oraz lekka, szeroka bluza z kapturem wciągniętym do połowy na głowę to wyraźny znak przynależności do tej szczególnej grupy zawodowej. Co ciekawe i rzadko spotykane w świecie mody, jeden z elementów tego stroju czyli getry, wydają się być obowiązkowe w takim zestawie już od ponad czterdziestu lat. Czyli mniej więcej od końca lat 60-tych, kiedy to tancerze brodwayowscy wypromowali getry szare. Na przestrzeni tych lat eksperymentowano jeszcze z kolorem getrów i rodzajem wełny, by w końcu w latach osiemdziesiątych, barwą tej części garderoby oznaczać hierarchię w grupie tanecznej. I tak odpowiednio: szary kolor zarezerwowany był dla nowicjuszy i praktykantów, zielone gerty nosili pretendenci do głównych ról, czerwone dla tancerzy po kontuzjach, którzy jeszcze nie uzyskali pełni formy, niebieskie (bardzo rzadkie) dla mistrzów drugiego planu i wreszcie białe dla najstarszych stażem oraz czarne dla tańczących główne partie. 
W świetle prawie historycznej ortodoksji stroju tancerza niemałym zaskoczeniem było to, co w świecie tanecznej mody wydarzyło się niespodziewanie niczym nocna wizyta nieznajomej. W sezonie wiosennym 2011 przestały obowiązywać nieśmiertelne getry, a to jak ubierają się teraz specjaliści od ruchu ciała z Nowego Jorku można nazwać wielką rewolucją w postrzeganiu światowego emploi tancerzy. Brodway oszalał na punkcie kwiatowych wzorów i nowego fasonu spodni poprawiającego plastykę ruchu i ułatwiającego szpagaty. Dodatkowo postawiono na wyeksponowanie karku i tyłu głowy poprzez zastosowanie klasycznych nakryć, możliwych do szybkiego zrzucenia przed co trudniejszą ewolucją. Wśród brodwayowskich tancerzy furorę robią także dodatki w postaci sakiew i torebek przytraczanych do szerokiego paska wykonanego z prawdziwej skóry. Wielu pośród najznamienitszych tancerzy stawia tak zaskakującą zmianę stylu na równi z rewolucją przemysłową z końca osiemnastego wieku. Wiem, że są wśród Was przedstawiciele tego fantastycznego zawodu, dlatego dziś zaprezentuję idealnie skonstruowany zestaw dla zawodowego tancerza, chcącego podążać za światowymi trendami.
Mam na sobie zestaw, który (oprócz butów) w całości należy do mojego przyjaciela, na co dzień występującego w Ed Sullivan Theater na Brodway'u. Obiecałem nie ujawniać nazwisk projektantów poszczególnych elementów stroju, dając w ten sposób szansę rodzimym tancerzom na konstruowanie swoich własnych zestawów na wzór pokazanego poniżej, bez sięgania po marki praktycznie nie do dostania w Polsce. 
A więc moi drodzy, dokładnie tak nosi się teraz Brodway! Dziś bez takiego zestawu po prostu You Can't Dance.