niedziela, 4 grudnia 2011

Badania

Po wykorzystaniu wszelkich możliwych pretekstów i wymówek, po kilkudziesięciu nieprawdopodobnych zbiegach okoliczności, które w ostatniej chwili przeszkodziły nam w odbyciu badań profilaktycznych, tudzież okresowych w końcu przychodzi taka chwila, że dawno planowana wizyta w laboratorium medycznym staje się nieunikniona. Mniej więcej późnym wieczorem w przeddzień naszej drogi przez ciernie zdajemy sobie sprawę z faktu, że rano nie możemy prosić o pomoc ukochanej naszej towarzyszki kawy, nasi bracia mniejsi rogale też nie dodadzą nam otuchy, nawet płatki kukurydziane tęskno wlepione dużymi ślepiami w karton mleka nie zaśpiewają nam swej radosnej chrupiącej pieśni. Nie pozostaje nam nic innego jak najeść się porządnie tuż przed snem aby cierpienie poranne zminimalizować choć troszkę. Niektórym z nas zdarza się nawet w takiej sytuacji strzelić espresso na chwilę przed utuleniem poduszki. Sen trwa jak na złość tej nocy tyle co pojedyncze ultraszybkie mrugnięcie powieki i już stoimy o 6:00 z plastikowymi pojemnikami w dłoniach we własnej łazience, której ściany wydają się poruszać a słabiutka żarówka wypala nam oczy niczym lampa w pokoju przesłuchań. Dwa plastikowe pojemniki na próbki są dla nas dalece idącą i brutalną ingerencją w naszą prywatność. Niestety musimy się z tym pogodzić i stanąć przed kilkoma kluczowymi pytaniami. Po pierwsze: który pojemnik do czego? Po drugie: ile tego do pojemnika ? Jak za dużo to może być niezręcznie, jak za mało to trzeba będzie przyjść jeszcze raz. Kiedy półprzytomni docieramy wreszcie pod drzwi laboratorium i z ciężko wypracowanym uśmiechem wręczamy próbki dochodzi do nas wreszcie, że to dopiero początek tego koszmaru. Najwięksi twardziele miękną przy morfologii a co dopiero my, takie kruche i delikatne istoty. Cudem to przeżywamy i przez następne kilka godzin boimy się odkleić gazika z przegubu by wieczorem z przerażeniem stwierdzić, że się sam odkleił i zgubił.
Musimy się wspierać w takich sytuacjach, dlatego przygotowałem dziś zestaw, który pozwoli w miarę łagodnie przejść gehennę badań laboratoryjnych. Melonik z elegancko upiętymi kwiatami odwróci uwagę od rozbieganych naszych oczu i jednocześnie wprowadzi atmosferę łagodności. Długa opięta bluzka Marithe Francois Girbaud łagodnie otuli naszą twarz, kiedy pielęgniarka poprosi nas o pochylenie głowy między kolana w celu omdlenia uniknięcia. Złoty płaszcz Moncrer podobnie jak koc termiczny uchroni nas przed utratą ciepła i nieprzyjemnym uczuciem zimnych dreszczy. Sandały pozwolą na nieskrępowane ruchy palców niedopuszczające do drętwienia nóg. Na połyskujących spodniach od Prady prawie niewidoczne są kropelki potu spływającego z czoła, których nie zdążyliśmy obetrzeć zieloną haftowaną chustą Uzichachi. Nieprawdopodobnie modny kożuszkowy komin podtrzyma naszą głowę w wygodnej pozycji kiedy szyja zapomni o swojej funkcji na moment. Jeśli uda nam się przebrnąć z samego rana przez makabrę badań to w nagrodę w tym samym zestawie z powodzeniem możemy się wybrać na poważny i elegancki pokaz najnowszej kolekcji odzieżowej znanego fryzjera, stylisty i od niedawna kreatora mody.