piątek, 18 listopada 2011

Złote gody

Wróciłem do domu po wielu dniach błąkania się po europejskich butikach modnych i ekskluzywnych zarazem, wypełnionych po dach tym co w modzie świeże jak bułki kajzerki wyciągnięte z pieca o 4:30 rano przez piekarza o silnych ramionach. Każdy znawca mody wysokich lotów (czyli takiej dokładnie jaka nas interesuje najbardziej) wie, że udane powroty do miejsca zamieszkania z odzieżowych wojaży zaznaczone są śladami w postaci długo i z mozołem wypatrywanych elementów ubioru oraz dodatków, które jako nagrodę za te ciężkie poszukiwania kupowaliśmy nie licząc się z groszem. Mogę sobie bez wysiłku wyobrazić co czuł Hun Attyla, zwany także Biczem Bożym, kiedy wracał z wieńcem ściętych głów swoich oponentów i rzucał je na łoża swoich żon, które piszcząc z podziwu ścierały z drogich tkanin stróżki jeszcze nie zastygłej krwi. Mój powrót z naręczem siatek zamiast ciętych głów zbrukał krwią metek i paragonów szlachetny atłas łóżkowej narzuty. Wśród przywiezionych z podróży tekstylnych przedstawicieli najnowszych kolekcji moich ulubionych projektantów znalazła się też prawdziwa perełka, można by rzec nawet perła w koronie na zakupowym tronie czyli torba od Prady, która jeszcze przed chwilą opuściła pracownię mediolańską wraz ze swoimi 39 koleżankami. Jestem szczęśliwym posiadaczem jednej z czterdziestu toreb w limitowanej serii przeznaczonej tylko i wyłącznie dla wybrańców uczęszczających regularnie na pokazy tego włoskiego domu mody. Szczególne w tej torbie jest nie tylko klasyczne szycie i najlepsze gatunki materiałów użyte do jej wyrobu, ale sama intencja z jaką ją zaprojektowano.  Otóż ten wyrób galanteryjny przygotowany został z myślą o znamienitych gościach pokazów mody, dla których rzeczą pierwszoplanową i bezdyskusyjną jest zajęcie odpowiedniego i należnego im miejsca w pierwszym rzędzie. Najgorsze co mogło by się stać podczas przygotowań do takiej imprezy to zagubienie w zamieszaniu karteczki z nazwiskiem danego gościa używanej do rezerwacji należnego mu miejsca. Prada jako pierwszy na świecie dom mody z myślą o swych najwierniejszych klientach wyposażyła najnowszą torbę w specjalne, sygnowane logiem i kolejnym numerem rozkładane krzesełeczko doczepione do jednego z uszu torby. Takie rozwiązanie gwarantuje zajęcie miejsca w pierwszym rzędzie nawet gdy przez niefrasobliwość lub nieuwagę personelu przygotowującego pokaz zagubi się gdzieś karteczka z naszym nazwiskiem lub przez zupełną pomyłkę ktoś po prostu zajmie nasze miejsce. Patent genialny w swej prostocie. 
Dziś przygotowałem zestaw rocznicowy. To już pięćdziesiąta kreacja na moim blogu więc obchodzę niejako złote gody, które z wielką radością uczciłem wizytą na pokazie dobrze zapowiadającego się projektanta Rodrigo de la Garza. Mam na sobie przecudowną grafitową marynarkę szytą na miarę, szerokie spodnie z kolekcji Vivienne Westwood  (okrutnie modne nota bene), klasyczne wysokie oficerki oraz kilka szczególnych dodatków ze wspomniana torbą Prady na czele. Zestaw ten znakomicie prezentuje się zarówno w świetle jupiterów jak i w nieco skromniejszym oświetleniu.