Tak dużo się dzieje w tym pięknym mieście, że z trudem znajduję czas aby choć parę chwil spędzić przy komputerze. Na szczęście w Paryżu praktycznie wszędzie internet jest w powietrzu i czynię ten wpis popijając przepyszną kawę samotnie (po raz pierwszy w czasie mojego pobytu) co daje mi odrobinę przestrzeni na zebranie myśli. Jestem Wam winien opis mojego poprzedniego zestawu ze zdjęcia w metrze.
Zacznijmy od jednoczęściowego kombinezonu, fiolet i czerń to połączenie obowiązkowe w tym sezonie a krój tego boskiego wręcz wdzianka to majstersztyk prosto z pracowni Guy'a Larocha. Przyznam, że kombinezon ten wzbudził duże zainteresowanie podczas mojej krótkiej lecz intensywnej podróży metrem. Przekornie, jakby drocząc się z formą narzuconą przez Larocha założyłem do tego dwustronną pikowaną kamizelkę Adidasa. Ten zabieg choć ryzykowny był, tak jak przeczuwałem, strzałem w dziesiątkę. Przy takim zestawie dobór dodatków był niczym spacerek po ciepłej plaży Sopotu, czyli łatwy, przyjemny i wśród znajomych. Czerwona torba od pewnego rodzimego projektanta (obiecałem, że nie zdradzę jeszcze jego nazwiska) dodaje szyku i przywodzi na myśl wczesne filmy Godarda i Truffaut'a. Żółty pasek i apaszka to bardzo modne w stolicy Francji dodatki od Chanel. Szkoda tylko, że nie widać butów bo są to wysokie kozaki z miękkiej skóry z naszywanymi guzikami - może założę je kiedyś do innego zestawu. Na szyi mam niemiecki aparat fotograficzny Rolleiflex - cudo techniki, które nie tylko jest rzadkie ale w dodatku robi ładne zdjęcia.