poniedziałek, 21 lutego 2011

Urodziny

Dzień, w którym każdy z Was przyszedł na świat był dniem szczególnym i wyjątkowym choćby dlatego, że takiego dnia nie było nigdy wcześniej i nie będzie nigdy potem. Wszystkie te oficjalne rocznice obchodów rożnych historycznych wydarzeń (tak lubiane w naszym kraju) byłyby niczym bez dat szczególnych dla nas samych. Bo czy sensownie byłoby obchodzić rocznicę bitwy pod Grunwaldem bez uczczenia narodzin w ten konflikt militarny zaangażowanych ludzi? Oczywiście, że nie. Jeśli jesteście stałymi czytelnikami mojego bloga to zakładam, że jesteście inteligentni,  przywiązani do tradycji i dobrze wychowani. Inaczej mówiąc jesteście ludźmi na poziomie a w związku z tym na pewno pamiętacie o urodzinach swoich najbliższych oraz przyjaciół i znajomych. Jestem przekonany także, że pamiętacie nawet o dniach urodzin znakomitych naszych rodaków, bez których język polski rzadko słyszany byłby na naszych ulicach. Ale czy pamiętacie o Swoich własnych urodzinach? Chodzi mi o to, że dzień w którym się urodziliście był szczególny nie tylko dla nas samych, ale był także dniem szczególnym dla całego świata. Każdy z Was jest wyjątkowym człowiekiem, który nie przyszedł na świat bez powodu. Jesteście tak samo ważni dla świata jak bohaterowie nasi narodowi i tak samo z szacunkiem powinniście podchodzić do daty swych własnych narodzin. Więc nawet gdyby się okazało, że w zabieganiu codziennym wasi znajomi lub nawet rodzina zapomnieli o Waszych urodzinach, to w ten szczególny dzień niech numerem jeden na liście spraw i obowiązków będzie słowo JA. Wypielęgnujcie swoje piękne ciała, załóżcie najlepszą kreację, użyjcie ulubionych perfum i pokażcie wszystkim jak dumni jesteście z dnia, w którym Wasz pierwszy oddech i krzyk oznajmił całemu światu, że przyszliście by ten świat ulepszać. 
Na mój dzień urodzin wybrałem klasyczne bryczesy od Matthew Williamsona, do tego białą koszulę z guzikami z masy perłowej od Burberry, oraz obowiązkową w takim zestawieniu kwiatową muchę Lanvin. Mam na sobie także futrzaną kamizelkę Promod oraz fantastyczne zielono-pomarańczowe buty Bunker. Kremowa róża w mojej prawej dłoni jest kwiatem na Wasze urodziny i bez względu na to kiedy je obchodzicie, składam Wam najszczersze i najcieplejsze życzenia zdrowia i radości. 


środa, 9 lutego 2011

Walentynki

Zbliża się data, która została przyjęta wiele lat temu w naszym pięknym kraju jako Dzień Zakochanych. Pamiętam ten szalony i ciekawy zarazem okres, kiedy to zachodnia cywilizacja drzwiami, oknami i odbiornikami telewizyjnymi wdzierała się do naszych domów. Prawdę mówiąc ten dzień jako pierwsi w Nowej Polsce świętowali kupcy ze szczęk pod Pałacem Kultury i Nauki. Właśnie tam i właśnie wtedy zakupiłem moje pierwsze jeansowe piramidy z okazjonalnym nadrukiem w kształcie serca ze strzałą wbitą wskroś. W takich jeansach randki były częstsze niż kontrole biletów w autobusach na Ursynów i nie pozostawiały złudzeń co do tego, że dobrze ubrani i znający się na aktualnych trendach faceci  zawsze będą figurować na pierwszych stronach w notesikach najfajniejszych dziewczyn.
Dziś z równie wielką dbałością należy podchodzić do kwestii odpowiedniego doboru garderoby na tak szczególną okazję. Zwrócić trzeba uwagę nie tylko na kolorystykę i fakturę, ale także na subtelne znaczenie poszczególnych elementów zestawu. Pozwolę sobie przybliżyć Wam to na przykładzie mojej walentynkowej kreacji. 
Bluzka w drobne paski z fantazyjnie wszytym pluszowym kapturem i delikatnymi brązowymi guziczkami u rękawów pochodzi z kolekcji Issey Miyake i symbolizuje w tym zestawie męskie zdecydowanie i stabilność połączoną z ciepłem i wrażliwością romantyka (kaptur typu "pluszowy miś"). Obcisłe bordowe sztruksy H&M przez swój krój podkreślają tak ważne od zarania wieków możliwości reprodukcyjne mężczyzny, a przez to wywołują w kobiecie uczucie spokoju i bezpieczeństwa. Oryginalne skórzane oficerki świadczą o predyspozycjach przywódczych i umiejętnościach radzenia sobie w trudnych sytuacjach. Dodatek w postaci złoto-czarnego sznura z wplecionymi koralikami jest w tym zestawie symbolem wysokiego statusu finansowego i oznaką zaradności życiowej. 
Jak widzicie pieczołowicie dobrane, markowe elementy ubioru są dla wrażliwego obserwatora niczym krystalicznie czyste odbicie najważniejszych cech osobowości właściciela perfekcyjnie dobranego zestawu. Warto zatem poświęcić kilka chwil przed lustrem aby nasz zestaw był nie tylko dowodem na naszą świetną znajomość trendów, ale także aby uwypuklał najważniejsze cechy naszej osobowości.


wtorek, 1 lutego 2011

Powrót do domu

Wróciłem... Choć niesamowite dni w Paryżu dobiegły dziś końca to ciągle jestem podekscytowany niczym podlotek, który dopiero co rumieńcem się oblał po skradzionym pierwszym pocałunku.
To były szalone chwile obcowania ze światową modą i ludźmi bez reszty oddanymi tej sztuce sztuk wszelakich. Przywiozłem ze sobą nie tylko walizkę wypełnioną nieprzyzwoicie modną garderobą ale także elektryzujący i kosmiczny wręcz bagaż nowych doświadczeń, kontaktów i propozycji.  Jedyną rzeczą jakiej mi tam brakowało był czas. Miałem tak napięty harmonogram, że z trudem łapałem przysłowiowy oddech. Śmiało mogę stwierdzić, że był to pracowity i owocny wyjazd. Oczywiście to Wam jako pierwszym wyjawię kilka z tym związanych moich sekretów, nie od razu,  wszystko w odpowiednim czasie.
Dzisiejszy zestaw jest niczym świeże pieczywo prosto z pieca, jest sumą najciekawszych i najważniejszych akcentów Paryskiego Tygodnia Mody. Nie mogłem się doczekać więc zdjęcie zostało zrobione tuż po moim przylocie, jeszcze na lotnisku, przez przesympatycznego Pana Witolda, któremu z tego miejsca jeszcze raz chciałem podziękować za pouczające rozmowy w biznes klasie Boeinga 767.
Zacznę od prawdziwego diamentu w tym zestawie czyli od płaszcza prosto od Versace. Nowy złoty wzór na kołnierzu i rękawach jest prawdziwym dziełem sztuki krawieckiej, a sam płaszcz jest jednym z 49 przywiezionych do Paryża na tydzień mody. Sam jestem zaskoczony, że udało mi się go posiąść i to praktycznie prosto z wybiegu. Spodnie z białej, cienkiej i delikatnej wełny są prawdziwym przebojem wśród kontestatorów stylu z za oceanu. Jako Europejczyk nie mogłem przejść obok tego faktu obojętnie, nabyłem więc spodnie sygnowane znakiem domu mody Valentino. Koszula w fantazyjnie wijące się kwiaty od Galliano jest tak niesamowita, że chciałoby się w niej chodzić na okrągło bez ściągania nawet przy kąpieli. Dodatki pochodzą z kolekcji Armani Prive i są dokładnie takie jakie być powinny w tym sezonie, czyli błyszczące, połyskujące, lśniące i mieniące się tysiącami kolorów.
Moje zakupy były jak polowanie lwic na guźce. Po złapaniu zdobyczy nie zjadałem jej od razu lecz odciągałem do kryjówki aby tam napawać się radosną konsumpcją. Inaczej mówiąc z wielkim nabożeństwem i szacunkiem całymi nocami przymierzałem zakupione cuda światowej mody, by potem włożyć je do walizki Hermès widocznej na zdjęciu i wylądować niczym Aleksander Macedoński na Okęciu.